Kiedy odwiedzasz naszą stronę internetową, na Twoim komputerze, telefonie komórkowym lub tablecie zapisywane są pliki cookies. Dalsze przeglądanie witryny oznacza zgodę na zapis i wykorzystanie cookies niezbędnych. W zakresie pozostałych cookies możesz nimi zarządzać w ustawieniach.
Akceptuj
Dostosuj

Wystarczającym wskazaniem do badania piersi jest fakt, że je masz

Eliza Dolecka
|
October 19, 2022
Wystarczającym wskazaniem do badania piersi jest fakt, że je masz

Z mammografii czy USG piersi nie zwalnia brak przypadków raka sutka w rodzinie. Większość kobiet, które zachorowały na nowotwór piersi, nie odziedziczyła choroby po mamie czy babci. Nie możesz też czuć się zwolniona z badań, bo jesteś młoda, albo jesteś starsza, ale nie stosujesz terapii hormonalnej menopauzy. Rak piersi to problem nas wszystkich, o czym przypomina prof. Marzena Dębska.

Porozmawiajmy o piersiach. To przecież interesujący temat. Nie zatrzymujmy się jednak na rozmowie. Dotykajmy, badajmy, zgłębiajmy temat. Osobiście.

Eliza Dolecka, Zdrowie.gazeta.pl:

Nazywa pani profesor piersi "taką ziemią niczyją". Dlaczego?

Prof. Marzena Dębska, specjalistka ginekologii i położnictwa:

- Rak piersi to najczęściej występujący nowotwór złośliwy wśród kobiet. W Polsce jest odpowiedzialny za niemal jedną czwartą zachorowań i kilkanaście procent zgonów z powodu nowotworów złośliwych u kobiet. Co 1,5 godziny rak sutka (czyli piersi, a nie, jak się czasem błędnie sądzi - samej brodawki) zabija Polkę. Tendencja jest niestety rosnąca. Wydawać by się mogło, że troska o zdrowie kobiecych piersi musi być profilaktycznym priorytetem dla lekarza pierwszego kontaktu i każdego innego, do którego trafia pacjentka. Ich badanie powinno być takim samym standardem, jak zlecenie morfologii. A nie jest.

To kto się tymi piersiami zajmuje?

- Przede wszystkim ginekolodzy, chociaż różnie z tym jest. Wielu moich kolegów rzeczywiście rozmawia z pacjentkami o piersiach, tłumaczy znaczenie badań profilaktycznych, kieruje kobiety na mammografię i USG, niektórzy nawet sami wykonują USG. Spotykam jednak sporo pacjentek, z którymi nikt nigdy nie podjął tego tematu, nie mówiąc już o badaniu piersi. Kobiety często nie wiedzą, dokąd ze zmianą w piersi mają pójść.

Nie ma gdzie wykonać mammografii?

- Problem jest bardziej złożony. Ginekolodzy bardzo rzadko wykonują USG piersi, bo to wymaga nie tylko odpowiedniego sprzętu, ale też umiejętności i pewnego doświadczenia. Nie mają też kompetencji, by oceniać wyniki mammografii czy rezonansu - to w ogóle nie jest ich rola, tylko radiologów. Tymczasem wielokrotnie pacjentki po wykonaniu specjalistycznych badań wracają do ginekologów z kartką papieru i zaleceniem, żeby to ginekolog zdecydował o ewentualnej biopsji.

A jak powinno być?

- Ten, kto wykonuje badanie, decyduje, co dalej. Przecież to lekarz wykonujący mammografię czy USG najlepiej wie, co podczas tego badania stwierdził i to on powinien wziąć za to odpowiedzialność. W Polsce jest wielu świetnych radiologów, którzy specjalizują się w diagnozowaniu piersi. Robią oni pełną diagnostykę – od USG, przez mammografię, rezonans, włącznie z biopsją. Współpracują z onkologami i kierują pacjentki do najlepszych ośrodków. Najpierw jednak trzeba do nich trafić.

Czyli sporo zależy od ginekologa, który powinien pacjentkę odpowiednio pokierować.

- Uważam, że rola ginekologów jest znacznie szersza. Ginekolog to lekarz pierwszego kontaktu kobiety. Jedyny lekarz, do którego ma szansę trafić zdrowa kobieta, która jeszcze nie ma żadnych dolegliwości. Zmęczone, zalatane, często do innego specjalisty nie trafiają przez wiele lat. Nieważne, z czym kobieta przychodzi do gabinetu: po antykoncepcję, z powakacyjną infekcją intymną, bólem brzucha. Trzeba korzystać z okazji, żeby się o nią zatroszczyć. Zawsze pytam wtedy o ostatnią cytologię, badam piersi. Zwracam też uwagę na inne rzeczy, pytam o samopoczucie. Wiele nieprawidłowości można wykryć przy okazji wizyty ginekologicznej: choćby niedokrwistość, choroby skóry, zmiany w obrębie jamy brzusznej. Nieraz takie, które dokuczają kobiecie od wielu lat, ale nic z tym nie robi.

Nie dbamy o siebie?

- Kobiety dbają zwykle o całą rodzinę: o dzieci, mężów, rodziców i jeszcze sąsiadów. O siebie nie. Siebie stawiają na ostatnim miejscu. Choroba w rodzinie, starzejący się rodzice, problemy z dziećmi - wszystko na głowie kobiet. Nawet jeśli czują, że coś złego się dzieje, wizytę u lekarza odkładają, póki ich życie jest znośne. Pomocy nieraz szukają dopiero wtedy, gdy jest na nią za późno. Nowotwór zazwyczaj potrzebuje co najmniej kilku lat, by dać objawy, których już nie da się zlekceważyć. A przecież wcześnie rozpoznany jest często do pokonania. Kobiety niejednokrotnie same pozbawiają się szansy na skuteczne leczenie.

Krążą opowieści o kobietach, które bardzo o siebie dbały, regularnie badały, a jednak zabił je rak piersi. Co pani profesor na to?

- To możliwe. Bardzo rzadko, ale zdarza się, że umierają pacjentki, które pamiętały o badaniach profilaktycznych i mimo dość wczesnego rozpoznania, zmarły. Czasem medycyna jest bezsilna. Bywają nowotwory bardzo złośliwe i oporne na leczenie. Trudno się z tym pogodzić, ale trzeba też pamiętać, że wciąż opracowywane są nowe leki i nowe terapie. Nie można się poddawać, albo wychodzić z założenia, że lepiej nie wiedzieć. Chyba jeszcze trudniej pogodzić się z sytuacją, gdy kobietę można było uratować, ale nie wykorzystała swojej szansy. Zapytałam niedawno sąsiadkę, kiedy ostatnio była u ginekologa, a ona: skoro Jaś ma osiem lat, to znaczy, że osiem lat temu. Niby mądra, wykształcona kobieta.

Dlaczego to sobie robimy?

- Sama się nad tym nieraz zastanawiam. Nawet pacjentki, które regularnie odwiedzają ginekologa, piersi badają od przypadku do przypadku. Czasem zmotywuje je akcja typu Mammobus, kiedy indziej wiadomość o śmierci koleżanki. Przestraszone z rozpędu pójdą się zbadać, a potem znowu o piersiach zapominają, nawet na długie lata. Do wyobraźni nie przemawiają liczby. Mammografia wykonywana co dwa lata przez 20 lat zmniejsza ryzyko zgonu z powodu raka sutka o 30 procent. Tymczasem niektóre panie obawiają się badań, bo wierzą, że te "naświetlania" mogą być groźniejsze od raka. Oczywiście to jest nieprawda. Lęków jest zresztą więcej.

Jakich?

- Że biopsja boli, że leczenie zawsze wiąże się z okaleczeniem, a w sumie nie pomaga, bo raka lepiej nie ruszać. Fakt, biopsja może nie jest przyjemna, ale jest do wytrzymania. I ma zasadnicze znaczenie, bez niej nie można rozpocząć leczenia. Im wcześniej rozpozna się chorobę, tym skutki leczenia są łatwiejsze do zaakceptowania - operacje mniej okaleczające, nie puchnie ręka, gdy nie trzeba usuwać węzłów. Możliwa jest szybka rekonstrukcja piersi. Skuteczność leczenia przy wczesnym rozpoznaniu przekracza 90 procent. Skąd zatem te tysiące zgonów? Wczesne rozpoznanie to niestety rzadkość. Nie wykrywamy u siebie nawet kilkucentymetrowych zmian, bo unikamy nawet samobadania.

Po co samobadanie, skoro pozwala wyczuć zmianę, która ma już ok. centymetra, a na USG czy mammografii wykrywane są nowotwory znacznie mniejsze, nawet guzki, które mają 2-3 mm?

- Samobadanie piersi wciąż jest najważniejszym narzędziem diagnostycznym, bo większość zmian w piersiach nadal wykrywają ich właścicielki. Zwykle dlatego, że nie robią innych badań. Zdarza się też, że guz szybko rośnie i zmiana może niebezpiecznie się rozwinąć w okresie między badaniami obrazowymi, takimi jak USG czy mammografia. Warto przy tym pamiętać, że rak piersi niekoniecznie objawia się jako guzek - to może być dziwna zmiana na skórze, wyciek z brodawki, owrzodzenie. Każda niepokojąca zmiana wymaga wyjaśnienia z lekarzem. Niestety, młode kobiety nie mają łatwego dostępu do diagnostyki piersi w ramach ubezpieczenia zdrowotnego.

Dlaczego?

- Ryzyko zachorowania na raka sutka gwałtownie rośnie po 50. roku życia, dlatego akcje zachęcające do mammografii dotyczą kobiet w przedziale wiekowym 50-69 lat. W tym wieku można się zbadać profilaktycznie, bez żadnego uzasadnienia. W przypadku młodszych kobiet potrzebny jest konkretny powód, skierowanie od lekarza. Tymczasem zachorować można w każdym wieku, a do grupy ryzyka raka piersi należą wszystkie posiadaczki piersi. Oczywiście, to ryzyko jest zróżnicowane, ale czasem mnie denerwuje to koncentrowanie się wyłącznie na grupach podwyższonego ryzyka.

Chyba dobrze, że sporo mówi się o znaczeniu obciążenia rodzinnego czy roli badań diagnostycznych u kobiet stosujących HTZ?

- Oczywiście, bo to przynosi efekty. Z moich obserwacji wynika, że kobiety, u których wykryto mutacje BRCA 1 i 2, zwiększające ryzyko zachorowania na nowotwory kobiece, badają się regularnie. Podobnie jak pacjentki, które stosują terapię hormonalną w okresie menopauzy. Co ciekawe, w przypadku tych drugich wbrew powszechnemu mniemaniu ryzyko zachorowania na raka piersi rośnie tylko minimalnie. W przypadku stosowania odpowiednio dobranej terapii hormonalnej nieco wyższe zagrożenie rakiem piersi pojawia się dopiero po pięciu latach regularnego jej stosowania. Niestety, kobiety po raku piersi nie mogą stosować hormonów. Mówię: "niestety", bo zyski dla zdrowia, pomijając kwestie samopoczucia i komfortu życia, są bezcenne.

Jakie korzyści mają kobiety ze stosowania hormonów?

- W dobie straszenia kobiet hormonami nie mówi się o tym, że hormony stosowane po menopauzie zmniejszają częstość demencji, w tym choroby Alzheimera, chorób układu sercowo-naczyniowego, niektórych nowotworów, na przykład jelita i trzonu macicy. Terapia hormonalna to też bardzo dobry sposób zapobiegania osteoporozie. Osteoporoza to kolejna taka "niczyja" choroba. Nie wiadomo za bardzo, kto się nią zajmuje. A równocześnie mało kto wie, że to również cichy zabójca kobiet. Kobieta w wieku 50 lat ma porównywalne ryzyko zgonu z powodu złamania szyjki kości udowej, jak z powodu raka piersi. Jest taka prawidłowość, że kobiety stosujące hormony regularnie chodzą do lekarza. W związku z tym poprawia się profilaktyka wielu innych chorób, w tym również raka szyjki macicy. Wiele się mówi o badaniach genetycznych i mutacjach, więc kobiety, które nie należą do grup podwyższonego ryzyka, często czują się zwolnione z USG i mammografii. To może je kosztować życie, bo rak, niestety, atakuje w każdym wieku i w każdym stanie. Choćby w ciąży, czy w trakcie laktacji.

Ciąża i karmienie piersią są raczej traktowane jako okres wolny od raka. Co więcej - zmniejszające ryzyko zachorowania w przyszłości.

- A jednak kobiety chorują i czasem umierają, osierocając maleńkie dzieci. Na półce w moim gabinecie stoją zdjęcia dzieci. Doskonale pamiętam to rodzeństwo, dwóch chłopców i dziewczynkę. Ich matka zmarła z powodu wyjątkowo złośliwego raka piersi. To niewyobrażalne dramaty. Mam nadzieję, że teraz będą zdarzać się rzadziej, ponieważ od kilku lat w Polsce obowiązują rekomendacje, które mówią, że trzeba każdej kobiecie w ciąży zalecić wykonanie badania USG w pierwszym lub drugim trymestrze; to obowiązkowe u kobiet po 35. roku życia. Niestety, mimo to nadal wiele osób uważa, że w ciąży kobiet nie można diagnozować, a tym bardziej leczyć. To nieprawda. Tego typu mity powodują, że rozpoznanie raka piersi u kobiety w ciąży często opóźnia się nawet o kilka miesięcy.

USG piersi w ciąży? Mówi się, że nawet w drugiej fazie cyklu nie jest zalecane.

- Badanie USG rzeczywiście trudniej wykonać, gdy piersi są obrzmiałe, zmienione pod wpływem hormonów, ale nadal jest ono możliwe i zupełnie bezpieczne dla dziecka. W razie potrzeby można wykonać mammografię, osłaniając brzuch kobiety ciężarnej. W ciąży nawet chemioterapia może być podawana tak, by maksymalnie chronić dziecko. Niestety, wiedza o tym nie jest powszechna. Generalnie w tym okresie życia nie myśli się o nowotworach. Bywa i na odwrót - gdy zachoruje młoda kobieta, zbyt rzadko trafia na lekarza, który pamięta o zabezpieczeniu jej płodności, żeby mogła po wyleczeniu zajść w ciążę i urodzić dziecko. Tymczasem po raku jest przecież życie. Możliwe jest również szczęśliwe macierzyństwo, pod warunkiem, że przed rozpoczęciem terapii przeciwnowotworowej pomyśli się o przyszłości pacjentki.

***

Jedna na osiem – tyle kobiet w którymś momencie życia zachoruje na raka piersi. Co 1,5 godziny nowotwór ten zabija Polkę. To nie dzieje się w próżni. Dotyczy twojej rodziny, koleżanek, ciebie, nas. I choć mamy świadomość, że nasza różowa akcja redakcyjna nie ma szans na milionowe kliki – piszemy o nowotworze piersi, bo uważamy, że to ważne. Zatroszcz się o siebie i swoje zdrowie. Dołącz do nas, zbadaj się.

Wybierz opiekę skoncentrowaną na Tobie

Umów wizytę